piątek, 17 lipca 2015

MiniMaLizm - krok 2: pozbywanie się rzeczy niezbędnych

Skoro już określiłam, co czyni mnie szczęśliwą, czas na robienie w swoim życiu na to miejsca na to, co ważne. Małymi, ale szybkimi kroczkami, oswajam się z pozbywaniem się. Zachęcam do kroczenia za mną ;)







Dlaczego dążąc do miniMaLizmu należy pozbywać się rzeczy niezbędnych?
O tym pisałam tutaj.  



Pozbywanie się a sprzątanie


Jako Perfekcyjny Melancholik mam tendencje do porządkowania, systematyzowania, organizowania i archiwizowania o czym pisałam w serii Generalny Przegląd. Dobrze jest zrobić taki przegląd co jakiś czas, jednak, przyznaję, zajmuje on dużo czasu. Tym razem chodzi mi przecież o to, żeby wypełnić czas tym, co czyni mnie szczęśliwą, a sprzątanie nie znalazło się na mojej "szczęśliwej liście". Dlatego teraz skupiam się na wyrzucaniu, a nie na uporządkowywaniu. 



miniMaListyczne mieszkanie


Obecnie mieszkam wraz z M. na 28m2. Mamy na tej powierzchni kuchnio-salono-sypialnio-przedpokój. Ma to swoje plusy i minusy. W tygodniu roboczym chwile "tylko dla siebie" mamy wyłącznie wtedy, gdy drugie jest w pracy, a słuchawki stały się niezbędnym elementem naszego wyposażenia. Czasami marzę o swoim pokoju, jednak z punktu widzenia minimalizmu, większe mieszkanie to większa przestrzeń do sprzątania (a przecież to nie znalazło się na mojej "szczęśliwej liście") oraz gromadzenia rzeczy wszelakich w różnych schowkach i zakamarkach. Przez pół roku i tak uzbierało się ich już troszeczkę, zatem czas pozbyć się tego, co wprowadza poczucie chaosu i nadmiaru. Małe mieszkanie naprawdę mobilizuje do miniMaLizmu ;) 



Drugi krok na drodze do minimalizmu:

Powyrzucać to, z czym do tej pory trudno mi było się rozstać, choć wcale mi się nie przydawało. 


Potrzebne będzie:  
mało czasu


W sumie im mniej tym lepiej ;)
Dokładniej chodzi o to, żeby nie mieć czasu na zastanawianie się i analizowanie, czy to mi się jeszcze przyda, gdzie to dam, przecież mogę z tego zrobić... itd... 
No i nie ma wymówki: "nie mam czasu na takie zmiany" ;)

Ja dałam sobie na takie uporządkowanie po kilkanaście-kilkadziesiąt minut dziennie w ciągu jednego tygodnia (przed urlopem, bo ten wolałam zostawić na rzeczy ważne).
Cel był jasny: Po tym tygodniu ma zniknąć jak najwięcej przedmiotów nieużywanych. 




Zniknęło więc:


Całe pudło słoików po dżemach, ogórkach, musztardach itd...

Nie, nie mogłam ich wyrzucić. Przecież M. przywozi w słoikach pyszne przetwory od swojej mamy. Słoiki zatem kazałam mu zabrać do domku do końca tygodnia. A gdy pudełko napełni się znowu - powtórzymy tą operację. Ja przetworów tu robić nie będę. 


Stos trochę zapisanych kartek


Niemalże ciągle mam pod ręką karki i coś do pisania, żeby uchwycić ważne przewijające się myśli - czy to zobowiązania, czy błyskotliwe pomysły, czy mądre cytaty - zgodnie z zasadą GTD wszystko notuję, Stos kartek i karteczek w mojej skrzynce spraw przychodzących rośnie, a mi trudno odnaleźć się później w tym gąszczu. Na przepisywanie tych notatek też zwykle szkoda mi było czasu. Tym razem kartki miały definitywnie zniknąć więc:
- zadania przepisałam do organizera Trello (<3, o tym wkrótce ;) )
- przemyślenia i wnioski włożyłam do Notes Boxa (ot taki mój kreatywny pomysł na porządek w karteluszkach. Przeglądam go co jakiś czas i podejmuję dalsze decyzje, ale o tym też wkrótce ;) )
- pomysły na posty przepisałam do bloga (czekają jako wersje robocze)
- reszta - do kosza!


Ulotki, gazetki i ogłoszenia 

Niby trafiały z czasem do segregatora "Do odniesienia się", ale nie oszukujmy się - przecież chcąc zamówić pizze wcześniej znajdę numer w internecie, niż odszukam ulotkę.
Jednocześnie Malwina obiecała sobie: nie znosić już więcej gazetek z promocjami w supermarketach itd! Po co stwarzać okazję do wydawania i tracić czas na przeglądanie i zastanawianie się. Kupuj to, co jest Ci teraz potrzebne, nie to, co jest w promocji! 



Kartony, pojemniki, pudełka


Miały być na przechowywanie tych wszystkich rzeczy ale... ale gdzie? Przecież wszystkie możliwe szafki i półki są już zagospodarowane. Wprawdzie w części kuchennej przydałaby się jeszcze jedna zamykana szafka na zapasy i plastikowe pojemniki do przechowywania żywności, ale na razie jej nie mamy. A nowe pudełka pojawią się pewnie wcześniej niż ten mebel. 


Bibeloty

Całą resztę tasiemek, sznureczków, wycinków, zapisków, koralików, itd, co do których miałam dylemat, wrzuciłam do jednego pudełka i... zamknęłam. Nie ma czasu na dylematy i rozważania. Jeśli z jakiegoś powodu okażą mi się potrzebne w najbliższym miesiącu, wiem gdzie są. W przeciwnym razie mogę o nich zapomnieć i w końcu pozbyć się ich.  


I tym prostym sposobem w mojej najbliższej przestrzeni zrobiło się luźniej i bardziej przestronnie, a ja byłam z siebie dumna :D 

Polecam!


Kolejne obszary, w których udało mi się zrobić miejsce to:
- szafa z ciuchami, 
- spiżarnia
- skrzynka mailowa
- torebka
- organizer

Jednak to już tematy na następne posty ;)  


1 komentarz:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...