Październik był okropny. Nie pod względem postępów w projektach, ale pod względem pogody. Szaro, zimno, demotywująco. Niewiele było tej Polskiej Złotej Jesieni... W tym roku szczególnie mocno odczułam jesienną chandrę. I na pewno pobiłam wszelkie rekordy pochłanianej w różnych postaciach czekolady. Na szczęście dzięki określeniu do czego zmierzam, realizacja projektów posunęła się do przodu i całkiem sporo rzeczy udało mi się doświadczyć. Podsumowując, mój październik wyglądał tak:
środa, 9 listopada 2016
piątek, 4 listopada 2016
Subskrybuj:
Posty (Atom)