Za mną chyba jeden z najbardziej udanych weekendów w tym roku. Wypełniony po brzegi! Rozwojem, planowaniem, pozytywnymi ludźmi, atrakcjami i niespodziankami. Emocje jeszcze nie opadły. Zaczęło się od koncertu Robbiego Williamsa... a później napięcie rosło.
Piątek
Tak, w piątek 17 kwietnia 2015 byłam na koncercie Robbiego Williamsa w krakowskiej ARENIE. Niepowtarzalne wydarzenie i niesamowite emocje! Moja relacja z wydarzenia na drugim blogu (Malinowe Inspiracje). Jestem wdzięczna, że mogłam tam być i gdybym brała udział w pojedynku ccchallenge, to byłoby to jakieś +20 pkt do zabiegów dla duszy ;)
Sobota
W sobotę od rana PROGRESSteron. (wspomniałam o nim tutaj). Najpierw byłam na warsztatach pt. Trening osobowości a nauka języka obcego prowadzonych przez panią Aldonę Cwynar - tłumacza języka rosyjskiego oraz właścicielkę firmy Textus. Na spotkaniu tym dowiedziałyśmy się przede wszystkim o tym, że efektywna nauka języka, to taka, która jest dobrana do naszego typu inteligencji oraz potrzeb i słabych stron. Pani Aldona poleciła nam skuteczne narzędzie, jakim dla niej jest Mapa Celów, poleciła jak zbudować dyscyplinę oraz podała kilka strategii motywacji. Ponieważ w językach obcych nigdy nie czułam się pewnie, mam nadzieję, że uda mi się wdrożyć te wskazówki w życie i wyniknie z tego coś rozwojowego :)
Następnie promowanie Centrum Promocji Zrowia ALMEDICA, w którym pracuję. Przy okazji mogłam też zobaczyć, co mają do zaoferowania inni wystawcy (szczególne wrażenie zrobiła na mnie ceramika artystyczna od misiura design) i potraw od Cafe Młynek (naturalny barszczyk, tarta ze szpinakiem oraz ostra w smaku samosa - ajurwedyjski pierożek). Niewątpliwie najprzyjemniejszą częścią tego dnia, okazał się bezpłatny masaż shiatsu wykonywany przez terapeutów i nauczycieli z The European Shiatsu School w przytulnym kąciku na piętrze w CSW Solvay, gdzie odbywał się festiwal. Trwał zaledwie kilkanaście, może kilkadziesiąt minut, ale doznania nieziemskie. Odprężenie, relaks i lekkość. Od tego momentu uważam, że jest masaż i jest shiatsu. Warto było skorzystać. Warto byłoby to umieć. Może zapiszę się na kurs...
Po południu kolejne warsztaty - tym razem Szkoła Zdrowych Pleców, którą prowadzi pani Aleksandra Frydrych-Szymonik. Wybrałam je z dwóch powodów: raz, że temat ludzkiego zdrowia jest mi bliski i staram się ciągle poszerzać swoją wiedzę w tym zakresie, a dwa, że chciałam sprawdzić, jak to jest być po tej drugiej stronie - jak słuchający pacjent, a nie pouczający fizjoterapeuta. Wiele ciekawych spostrzeżeń dało mi wcielenie się w tą rolę. Same warsztaty, były moim zdaniem świetnie poprowadzone - maksimum praktyki, indywidualne podejście i sprzyjająca ćwiczeniom i nauce atmosfera. Myślę, że każda uczestniczka tych warsztatów, a rozrzut wiekowy był tu bardzo duży, wyniosła coś wartościowego dla siebie.
Niedziela
Ostatnimi warsztatami, w których brałam udział jako słuchacz, były warsztaty Podstawy żonglerki, czyli jak zarządzać zadaniami, aby realizować marzenia prowadzone przez moją znajomą (z podstawówki ;) ) a obecnie świetną panią psycholog, coach i blogerkę Edytę Zając. Te warsztaty były wypełnione niezwykle pozytywną energią zarówno samej prowadzącej jak i uczestniczek. Wybrałam je, bo właśnie teraz, kiedy moja nowa praca wypełnia tak wiele mojego czasu, zarządzanie sobą w czasie wymaga udoskonalenia. I przyznaję, że mimo, iż sporo z narzędzi zaprezentowanych na tych warsztatach już znałam, to nauczyłam się też czegoś nowego i... doznałam olśnienia: PLANUĄC NAJBLIŻSZY MIESIĄC I WYBIERAJĄC PRIORYTETY ZAMKNIJ SWOJE ORGANIZERY, NOTATNIKI Z ZAPISKAMI I SKUP SIĘ NA SWOICH GŁÓWNYCH CELACH - o tak, dłuższa perspektywa (myślenie systemem chłodnym) zawsze daje progres :) . Ponadto na tych warsztatach poznałam kilka świetnych kobiet, z którymi bardzo chętnie nawiążę kontakt w celu ćwiczenia na nich masażu i wymiany organizacyjnych doświadczeń, więc DZIEWCZYNY! JEŚLI TO CZYTACIE, TO ODEZWIJCIE SIĘ DO MNIE (kontakt) . Oczywiście innych czytelników, którzy chcieliby posłużyć jako modele do ćwiczeń różnych technik relaksacyjno-terapeutycznych, również zachęcam do kontaktu ;) . Wracając do tematu - zobaczymy za miesiąc, jakie efekty przyniosą mi te spostrzeżenia a co trzeba będzie jeszcze zmodyfikować czy udoskonalić. W każdym razie jestem pełna nadziei a nawet podniecona. Po raz kolejny dziękuję Edyto!
Z tą pozytywną energią ruszyłam tym razem na warsztaty, których sama byłam współprowadzącą. Wraz z moją szefową - dr Elizą Sobutą prowadziłyśmy warsztaty pt. Równowaga hormonalna – naturoterapia i refleksoterapia dla zdrowia kobiety. Podobno co roku cieszą się one dużym zainteresowaniem a miejsca na nich rozchodzą się jak ciepłe bułeczki. Uczestniczki tych zajęć mogą zapoznać się na nich z metodami medycyny naturalnej, które pomagają utrzymać lub przywrócić równowagę hormonalną w organizmie. Pani doktor Eliza omówiła główne zasady stosowania refleksoterapii oraz zasady doboru punktów do masażu na twarzy i stopach. Przedstawiła także zasady stosowania aromaterapii i relaksacji a także przybliżyła na czym polega dieta wspomagającą równowagę hormonalną w oparciu o dietę energetyczną według 5 przemian. Następnie uczestniczki samodzielnie wykonały automasaż refleksologiczny na twarzy i stopach. Na koniec wraz ze mną wykonały one kilka prostych ćwiczeń zainspirowanych jogą hormonalną. Opracowany przeze mnie zestaw pozwala usprawnić funkcjonowanie gruczołów wydzielania wewnętrznego, a co za tym idzie, regulować przemianę materii, łaknienie, nastrój i sen. Myślę, że wcielenie w życie praktycznych wskazówek przedstawionych na tych warsztatach, pomoże naszym słuchaczkom zachować wewnętrzną równowagę, czego zresztą serdecznie im (a także Wam i sobie) życzę! Więcej informacji na temat naturalnych metod utrzymywania i przywracania równowagi hormonalnej już wkrótce na moim blogu. Podobne warsztaty będziemy też prowadzić w Gabinecie ALMEDICA w Krakowie, do którego serdecznie Was zapraszam!
I tak PROGRESSteronowy weekend dobiegł końca. Zmęczona ale zadowolona nareszcie mogłam odetchnąć spokojnie i poświęcić troszkę czasu tylko dla siebie. Udałam się na wieczorną mszę do klasztoru Dominikanów, a ponieważ byłam na miejscu sporo przed czasem, to wstąpiłam na coś dobrego do Karmello. Zafundowałam sobie gorącą czekoladę z wiśnią i hibiskusem. Wprawdzie złamałam mój poświąteczny detoks, ale w końcu zasłużyłam na nagrodę. A czekolada była PYSZNA! Polecam gorąco!
W kościele w końcu mogłam się wyciszyć, pośpiewać, pokontemplować i wyrazić wdzięczność za całe to dobro, jakie mnie ostatnio spotkało. Ach! Co to był za weekend.
Po powrocie do mieszkania okazało się, że czeka na mniej jeszcze jedna niespodzianka: M. zrobił dla nas obojga obiadek na jutro do pracy!
Ach! Tyle wygrać... ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz