sobota, 4 maja 2013

Chata Tery'ego

Długi weekend majowy to idealna okazja, żeby wybrać się w jakieś piękne miejsce i odpocząć od codziennej rzeczywistości. Dla mnie takim idealnym miejscem są, jak już pewnie wiadomo, góry! Tym razem miałam okazję wybrać się w te wyjątkowo zachwycające - przede wszystkim swą wielkością - Tatry. 





Podczas, gdy nasze polskie Tatry oblężone są przez turystów, ja, wraz z M. i jego rodziną, postanowiliśmy zmierzyć się z tymi po słowackiej stronie. Na szlaku było pusto, czysto i spokojnie, a widoki... zapierające dech w piersiach. Wymarzony majowy weekend. Sami zobaczcie:


Wyruszyliśmy żółtym szlakiem z Tatrzańskiej Leśnej.





















Trasa cały czas prowadziła wzdłuż potoku, którego wody bardzo przybrały o tej porze z powodu topniejącego śniegu.












 Dolina w oddali pomiędzy górami to nasz cel. A dokładnie Schronisko Tery'ego w Dolinie Pięciu Stawów Spiskich.












Trasa przewidziana na ponad 4 godziny wędrówki. 4 godziny obcowania z naturą i zachwycania się pięknem krajobrazów. Mmm...











Widoki, jak malowane!





















Trasa przez znaczną jej część jest łagodna i niezbyt wymagająca. Wędrówka po równych, kamienistych ścieżkach nie męczy więc, a sprawia przyjemność.



















Pierwszy taras widokowy nad wodą.















Powietrze czyste i świeże, co jest wyraźnie odczuwalne, jeśli na co dzień przebywa się w zanieczyszczonym Krakowie.












 Ekipa w komplecie :D

















Kolejny taras widokowy - tym razem kamienisty i ograniczony łańcuchami.















Nasz niezastąpiony fotograf <3


















W tej okolicy szlak żółty połączony przez chwilę z zielonym przechodzi w szlak niebieski.














Czyżby były tu niedźwiedzie?!

















Tamtejsze okolice są dla mnie wyjątkowo piękne, choć widać jeszcze straty, jakie dokonała wichura, która przeszła przez Tatry Wysokie w listopadzie 2004 roku. Sporo połamanych drzew wciąż leży, a wiele z tych stojących jest ogołoconych z gałęzi i igieł. Zieleń stopniowo się odradza.







Rainerowa Chata - chyba najmniejsze tatrzańskie schronisko. Obecnie nie można w nim nocować, ale można coś zjeść, kupić pamiątkę i zobaczyć dawny sprzęt wspinaczkowy.










 My postanowiliśmy tu skłapnąć drugie śniadanko :)
I ruszyliśmy dalej czerwonym szlakiem do następnego schroniska.



















 I posileni ruszyliśmy dalej w góry...

















 Nad Wodospadem Skrytym uchwyciliśmy tęczę :)














A fotograf uchwycił nas z oryginalnej perspektywy















M&M
czyli Miód i Malina














Kolejne schronisko na trasie - Schronisko Zamkowskiego położone 1475 m.n.p.m.

Dalej idziemy zielonym szlakiem.
Na szczęście żadnej lawiny na nim nie spotkaliśmy ;)












































Jak widać, pogoda w górach bywa zmienna.














Wielki Łomnicki Ogród, to moim zdaniem najpiękniejsze miejsce na tej trasie.













Momentami czuliśmy się jak bohaterowie powieści Tolkiena - Władcy Pierścieni - maszerujący do Mordoru.











Chmury szybko przeszły i znowu wyszło Słońce.




















































Śnieg leżący wciąż na stokach początkowo wręcz oślepiał.














Miejscami, pod spora warstwą śniegu płynęły okresowe wodospady































Ostatnie podejście było wyjątkowo strome, a śnieg leżący na zboczu powodował, że z każdym krokiem nieco zjeżdżaliśmy.
































Jednak dla tych widoków warto było się troszkę namęczyć.














A to widok z góry na ostatnie podejście. Na środku widać maleńkie postacie wędrujące ku górze.













Na reszcie dotarliśmy do celu wyprawy.














Chata Tery'ego leży na wysokości 2015 m.n.p.m. w Dolinie Pięciu Stawów Spiskich.













Ceny w schronisku, trzeba przyznać, bardzo przystępne. Piwo 2€, herbata z rumem 2,5, kwaśnica 2€ + kromka chleba za 0,15€, gulasz z knedlami 6€.
Odpoczęliśmy zatem przy piwie, zjedliśmy ciepły posiłek, osłodziliśmy sobie życie 2 czekoladami, wypiliśmy herbatkę z rumem i przeczekaliśmy deszcz, który zaczął padać i ruszyliśmy z powrotem.








Niestety w drodze powrotnej dopadł nas deszcz. Przemokliśmy i chcieliśmy być już jak najszybciej w samochodzie, przez co trasa wydała nam się znacznie dłuższa, ale gdy już dotarliśmy do autka przebraliśmy się i pełni wrażeń ruszyliśmy do domu.









Do zobaczenia kochane górki! Na pewno tu jeszcze wrócimy! Buziaczek ;*


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...