Podczas, gdy nasze polskie Tatry oblężone są przez turystów, ja, wraz z M. i jego rodziną, postanowiliśmy zmierzyć się z tymi po słowackiej stronie. Na szlaku było pusto, czysto i spokojnie, a widoki... zapierające dech w piersiach. Wymarzony majowy weekend. Sami zobaczcie:
Wyruszyliśmy żółtym szlakiem z Tatrzańskiej Leśnej.
Trasa cały czas prowadziła wzdłuż potoku, którego wody bardzo przybrały o tej porze z powodu topniejącego śniegu.
Dolina w oddali pomiędzy górami to nasz cel. A dokładnie Schronisko Tery'ego w Dolinie Pięciu Stawów Spiskich.
Trasa przewidziana na ponad 4 godziny wędrówki. 4 godziny obcowania z naturą i zachwycania się pięknem krajobrazów. Mmm...
Widoki, jak malowane!
Trasa przez znaczną jej część jest łagodna i niezbyt wymagająca. Wędrówka po równych, kamienistych ścieżkach nie męczy więc, a sprawia przyjemność.
Pierwszy taras widokowy nad wodą.
Powietrze czyste i świeże, co jest wyraźnie odczuwalne, jeśli na co dzień przebywa się w zanieczyszczonym Krakowie.
Ekipa w komplecie :D
Kolejny taras widokowy - tym razem kamienisty i ograniczony łańcuchami.
Nasz niezastąpiony fotograf <3
W tej okolicy szlak żółty połączony przez chwilę z zielonym przechodzi w szlak niebieski.
Czyżby były tu niedźwiedzie?!
Tamtejsze okolice są dla mnie wyjątkowo piękne, choć widać jeszcze straty, jakie dokonała wichura, która przeszła przez Tatry Wysokie w listopadzie 2004 roku. Sporo połamanych drzew wciąż leży, a wiele z tych stojących jest ogołoconych z gałęzi i igieł. Zieleń stopniowo się odradza.
My postanowiliśmy tu skłapnąć drugie śniadanko :)
I ruszyliśmy dalej czerwonym szlakiem do następnego schroniska.
I posileni ruszyliśmy dalej w góry...
Nad Wodospadem Skrytym uchwyciliśmy tęczę :)
A fotograf uchwycił nas z oryginalnej perspektywy
M&M
czyli Miód i Malina
Kolejne schronisko na trasie - Schronisko Zamkowskiego położone 1475 m.n.p.m.
Dalej idziemy zielonym szlakiem.
Na szczęście żadnej lawiny na nim nie spotkaliśmy ;)
Jak widać, pogoda w górach bywa zmienna.
Wielki Łomnicki Ogród, to moim zdaniem najpiękniejsze miejsce na tej trasie.
Momentami czuliśmy się jak bohaterowie powieści Tolkiena - Władcy Pierścieni - maszerujący do Mordoru.
Chmury szybko przeszły i znowu wyszło Słońce.
Śnieg leżący wciąż na stokach początkowo wręcz oślepiał.
Miejscami, pod spora warstwą śniegu płynęły okresowe wodospady
Ostatnie podejście było wyjątkowo strome, a śnieg leżący na zboczu powodował, że z każdym krokiem nieco zjeżdżaliśmy.
Jednak dla tych widoków warto było się troszkę namęczyć.
A to widok z góry na ostatnie podejście. Na środku widać maleńkie postacie wędrujące ku górze.
Na reszcie dotarliśmy do celu wyprawy.
Chata Tery'ego leży na wysokości 2015 m.n.p.m. w Dolinie Pięciu Stawów Spiskich.
Ceny w schronisku, trzeba przyznać, bardzo przystępne. Piwo 2€, herbata z rumem 2,5, kwaśnica 2€ + kromka chleba za 0,15€, gulasz z knedlami 6€.
Odpoczęliśmy zatem przy piwie, zjedliśmy ciepły posiłek, osłodziliśmy sobie życie 2 czekoladami, wypiliśmy herbatkę z rumem i przeczekaliśmy deszcz, który zaczął padać i ruszyliśmy z powrotem.
Niestety w drodze powrotnej dopadł nas deszcz. Przemokliśmy i chcieliśmy być już jak najszybciej w samochodzie, przez co trasa wydała nam się znacznie dłuższa, ale gdy już dotarliśmy do autka przebraliśmy się i pełni wrażeń ruszyliśmy do domu.
Do zobaczenia kochane górki! Na pewno tu jeszcze wrócimy! Buziaczek ;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz