wtorek, 19 kwietnia 2016

#1 Mam.

Wtorek 19.04.16

18: 20 Leżę sobie z kompresami z rumianku na oczach (znalazłam na to czas, bo klientka odwołała zabieg), odpoczywam i myślę:










  • mam pracę, która daje mi możliwość rozwoju i prestiż, 
  • w pracy mam wspierający zespół ambitnych i pozytywnie zakręconych dziewczyn, 
  • mam szefową, która mi imponuje, docenia mnie i jest wyrozumiała, 
  • mam mieszkanie, które (w końcu) spełnia wszystkie moje oczekiwania (własny pokój, ładny wystrój, garderoba <3, przestrzeń do ćwiczeń, jest stosunkowo niedrogie, jak na Kraków oczywiście, a w bonusie jest zmywarka, która znacznie ułatwia życie), 
  • mam drugą pracę, którą uwielbiam, bo dostarcza wciąż nowych wyzwań i nowej wiedzy z działu corporate wellness a właścicielki firmy okazują mi zaufanie, które owocuje oddaniem, satysfakcją i kreatywnością, 
  • mam własną działalność, która pozwala mi zarządzać swoim czasem zgodnie ze swoją energią (choć tu zwykle się przeszacowuję), 
  • mam samych wdzięcznych i zadowolonych klientów (i oby tak było jak najdłużej), 
  • mam dobre relacje z klientami i z ludźmi ogólnie,
  • mam wyrozumiałych rodziców, którzy wciąż wspierają, mimo iż coraz mniej mam czasu, żeby ich odwiedzić, 
  • mam dom rodzinny na wsi, gdzie jest pięknie i zawsze odpoczywam, kiedy tam przyjadę, 
  • mam przystojnego, wysportowanego i przesympatycznego narzeczonego, z którym za trochę ponad miesiąc biorę ślub, 
  • mam wiedzę, którą lubię się dzielić z innymi, 
  • mam ambicje, żeby cały czas się rozwijać i tworzyć 
  • i mam (za)dużą otwartość na nowe doświadczenia ;)

Mam górę pomysłów do zrealizowania a jedyny mój problem na chwilę obecną, to skłonność do brania na siebie za dużo i nieumiejętność realnego oceniania ile faktycznie można zrobić, przez co mam mało czasu dla siebie, ale pracuję nad tym :)
Ech... czego chcieć więcej?

Lubię zmiany, ale w końcu czuję, że nie potrzebuję ich tak bardzo. Może to starość? A może potrzeba ustabilizowania? A może w końcu pozwalam sobie na to, żeby docenić to, na co sobie zapracowałam? A może ta euforia to zasługa promieni słonecznych, których wraz z wiosną dociera do organizmu coraz więcej? Może jutro szklanka znów będzie w połowie pusta? Nie ważne. Liczy się tu i teraz. A teraz mam czas na zatrzymanie się, refleksje i rumianek na oczach. Dziękuję Ci klientko, która odwołałaś zabieg ;)

2 komentarze:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...